Zapewne każdy z nas w swoim życiu poczuł chociaż raz strach przed ciemnym miejscem. Jednak wraz z wiekiem, te lęki powinny się wygaszać. Czym jest nyktofobia? Właśnie panicznym lękiem przed ciemnymi pomieszczeniami i ogólnie – przed ciemnością. Można ją leczyć, jednak najważniejsze jest, aby dojść do źródła problemu. A to może być niezwykle trudne.

Strach przed ciemnością, czyli?

Zacznijmy od tego, czym jest nyktofobia. Przez specjalistów zwana jest również skotofobią albo achluofobią. Charakteryzuje się panicznym lękiem przed ciemnością. Brzmi prosto, ale w praktyce może ogromnie utrudnić życie i zaburzyć normalne, codzienne funkcjonowanie. Bo co innego, gdy mamy problem z zaśnięciem przy zgaszonym świetle a co innego, gdy boimy wyjść się z domu.

Opisywana w jednym z głośnych reportaży o tym schorzeniu 40 – letnia pani Anna, cierpi na nyktofobię od kilkunastu lat, jednak objawy nasiliły się po śmierci jej matki. Pani Anna boi się wyjść z domu po zmroku, a wszędzie musi mieć zapalone światła. Nosi ze sobą latarki i stanowczo odmawia wejścia chociażby do zaparkowanego w mniej oświetlonych parkingach, swojego samochodu. Bohaterka reportażu nie tylko boi się spać przy zgaszonym świetle ale przeraża ją sama myśl o tym, że mogłaby nastąpić właśnie taka sytuacja. W codziennym życiu musi borykać się również z atakami paniki, które najczęściej pojawiają się, gdy bohaterka nie ze swojej winy znajduje się w ciemnym miejscu.

Czy nyktofobia to choroba genetyczna?

Naukowcy są zgodni co do faktu, że nyktofobia to schorzenie, które w mniejszym lub większym natężeniu dotyka każde małe dziecko. Musi się po prostu oswoić i poczuć dobrze w swojej przestrzeni, aby mogło poczuć się komfortowo i bezpiecznie. Jednak z wiekiem, takie rzeczy powinny mijać. Co jednak, gdy lęk wciąż trwa?

Zobacz również: Lęk przed bliskością – czy można go wyleczyć?

Z jednej strony możemy za to winić genetykę. Już od początku jesteśmy tak zaprogramowani, aby ciemnych miejsc zwyczajnie się bać, bo może tam czyhać na nas niebezpieczeństwo. Patrząc na ewolucję, to właśnie nyktofobia mogła nie raz i nie dwa uratować człowiekowi życie. Z drugiej, to właśnie niezaakceptowany lub źle przepracowany lęk przed ciemnością w dzieciństwie, może być przyczyną strachów w dorosłym życiu.

Kolejna przyczyna, to traumy związane z ciemnością, które dotknęły nas w dzieciństwie albo dorosłym życiu. Napad w ciemnym zaułku albo zamykanie w ciemnym pokoju? To wszystko mogą być źródła nyktofobii.

Leczenie nyktofobii

Do całej sprawy trzeba podejść holistycznie i nie obejdzie się bez silnej współpracy na linii pacjent- psycholog wspierający – bliscy osoby chorej. Najgorszym co można zrobić, to utwierdzać chorego w swoich fobiach, nakręcając jednocześnie spiralę szalejącej w głowie obsesji. Jako osoba wspierająca, nie zakładaj w drzwiach wielu zamków w drzwiach i nie kupuj gazu pieprzowego dla obrony. Słuchaj za to tego, co radzi terapeuta.

Leczenie będzie przebiegać w formie psychoterapii i może zająć sporo czasu. Do najczęściej stosowanych metod należy chociażby terapia implozywna. Tu chory w kontrolowanych przez niego warunkach, sam świadomie naraża się na źródło lęku. Dzięki temu przekonuje się, że nie musi bać się ciemności. Inna metoda to desensytyzacja, która polega na stopniowym przygotowywaniu chorego do ciemności.

Najczęstsza z podejmowanych metod to poznawczo – behawioralna, która opiera się na spotkaniach z terapeutą i dociekaniu w trakcie rozmowy, dlaczego powstał ten lęk. Jest to najbardziej złożona a jednocześnie najdłuższa forma terapii, która daje statystycznie najlepsze efekty. O wyborze sposobu leczenia powinien zadecydować terapeuta po rozmowie z pacjentem.